Wszystko zaczęło się, gdy mój brat zadzwonił do mnie wcześnie rano, aby powiedzieć mi, że moja matka została przewieziona do szpitala w nagłym wypadku. Później zadzwonił, aby powiedzieć mi, że moja matka zmarła. Gdy się o tym dowiedziałem, płakałem i byłem w szoku!

Wtedy zacząłem się modlić i otrzymałem najcudowniejszą wizję. Zobaczyłem moją mamę uśmiechającą się najpiękniejszym, niebiańskim uśmiechem. Była taka pełna radości! To było tak, jakby mówiła mi: “Nie martw się. Jestem teraz w niebie i cieszę się, że spotkam moich synów, którzy tu są”. Po zobaczeniu tej wizji mojej matki w niebie, emanującej radością, poczułem spokój i już nie płakałem.

Jej nabożeństwo żałobne zaowocowało niezwykłym świadectwem. Udało nam się ponownie spotkać z kilkoma członkami rodziny i przyjaciółmi, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu. Byłem w stanie przemówić i podzielić się kilkoma przemyśleniami na temat mojej matki. Opowiedziałem obecnym na nabożeństwie o niebie i życiu wiecznym, podkreślając, jak Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia i jak my również zmartwychwstaniemy, gdy przyjdzie ponownie, oraz wyjaśniając, że umarli w Chrystusie zostaną wskrzeszeni jako pierwsi.

Mówiłem również o rzeczywistości życia pozagrobowego przedstawionej w Biblii oraz w wielu doświadczeniach i książkach na ten temat. Na koniec zaprosiłem wszystkich do modlitwy o przyjęcie Jezusa i około 50 osób przyjęło Jezusa do swoich serc.

Ale na tym historia się nie kończy. Po nabożeństwie i moim przemówieniu podeszła do mnie kobieta z innej kaplicy, w której odbywało się czuwanie innej osoby, i zapytała, czy mógłbym przemówić i pomodlić się na nabożeństwie żałobnym jej siostry, ponieważ nie mieli tam nikogo, kto mógłby to zrobić.

Zgodziłem się i wraz z moją żoną Loreną poszliśmy do drugiej kaplicy. Tam również wygłosiłem przemówienie o niebie i modliłem się za rodzinę zmarłego, a około 40 osób przyjęło Jezusa do swoich serc. Byli bardzo wdzięczni, że przyszliśmy się za nich pomodlić. Na koniec uściskali się nawzajem. Płakali, ponieważ byli bardzo poruszeni po modlitwie. Obficie mi dziękowali.

Podsumowując, odejście mojej mamy do nieba zaowocowało wspaniałym świadectwem dla moich krewnych, przyjaciół i innych drogich osób, które były mi nieznane, ale nie dla Pana, który chciał, abyśmy dotarli do nich z Jego miłością.