Muszę się wam do czegoś przyznać: uwielbiam wygrywać! Nie ważne czy chodzi o jakiś sport, grę planszową, czy – niestety – różnicę zdań. Kiedy ujawnia się mój duch rywalizacji, za wszelką cenę staram się wgrać. Żadna gra nie jest dla mnie zbyt prosta jeśli chodzi o zdobywanie przewagi. Opracowałem nawet (bezsensowne!) strategie dla gier typu „węże i drabiny” czy „łowienie ryb”.
Lubię też słuchać i czytać na temat ludzi, którzy są „zwycięzcami” w określonych dziedzinach czy sytuacjach – na przykład, na temat lekarzy, którzy dokonują ważnych postępów w medycynie, wynalazców, którzy wymyślają rzeczy, których nikt wcześniej nie odkrył, przywódców, którzy znajdują rozwiązania dla problemów wydawałoby się trudnych do rozwiązania, drużyn sportowych, które triumfują wbrew wszelkim przeciwnościom …
Istnieją niezliczone strony internetowe, książki, artykuły, mówcy motywacyjni, itd., obiecujący nam pomoc w „odblokowaniu naszego potencjału” i wejściu na drogę zwycięzcy. Słowo Boże też mówi o doskonaleniu, rozwoju i byciu zwycięzcą: „Odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował.” 1
Oczywiście, zwyciężanie w oczach Boga różni się od zwyciężania według naszego postrzegania. Bóg ocenia zwycięstwa na podstawie zupełnie innych reguł. W grze życia, punkty zdobywamy poprzez umożliwianie Jezusowi wyrażania Siebie za pośrednictwem naszych czynów i słow, poprzez naszą siłę charakteru i nasze zaangażowanie, poprzez jak najlepsze wykorzystywanie darów i zadań jakie otrzymujemy od Pana, a także poprzez kochanie tych, których Pan stawia na naszej drodze.
Co najważniejsze, w oczach naszego kochającego Ojca, jesteśmy już zwycięzcami, nawet jeśli sami tak siebie nie postrzegamy: „Wy, dzieci, jesteście z Boga i zwyciężyliście.” 2
Do zobaczenia na podium!