Znalazłam piękny robiony na drutach rozpinany sweter na wyprzedaży w eksluzywnym sklepie w czasie zakupów z moją wnuczką. Spędzałyśmy wspólnie popołudnie w artstycznej dzielnicy handlowej. Sweter był w doskonałym odcieniu koloru niebieskiego, który uwielbiam. Dodatkowo zrobiony był z rodzaju bawełny, który jest praktyczny w czasie lata w Teksasie.
Kiedy obejrzałam go dokładnie, zauważyłam dlaczego jego cena została tak radykalnie obniżona. Na jednym z rękawów dostrzegłam wyciągniętą nitkę, która rozpruła się i przekształciła w dziurę. Spojrzałam na rodzaj ściegu. Był mi on znany i wiedziałam jak go wykonać.
Zabrałam sweter do domu i małym szydełkiem cierpliwie zaczęłam szydełkować. Kilka godzin spokojnie tkałam cerując dziurę. Chcąc wykonać dobrze pracę, nie mogłam się spieszyć. W końcu, dziura zniknęła. Splotłam i zacisnęłam luźne włókno tak jak to zostało pierwotnie wykonane.
Uwiebiam chodzić w tym swetrze i zwykle zakładam go na wyjątkowe okazje. Ma dla mnie jeszcze większe znaczenie ponieważ znam jego historię. Dostrzegłam problem i byłam w stanie go rozwiązać. Cierpliwie przeplatając nici mogłam sprawić, że wygląda niemal doskonale.
To przypomina mi te obszary mojego życia, które czasami stają się „rozprute”. Wypadek, strata, trudna sytuacja i jakiś obszar mojego życia „pruje się”. Czuję się jak coś odrzuconego i bezużytecznego dopóki nie zostaję dostrzeżona przez Tkacza, który bierze mnie w Swoje ramiona. Delikatnymi dłońmi naprawia mnie. Stopniowo scala części, które uległy rozpruciu. Naprawia uszkodzenie. Sprawia, że znowu staję się przydatna. Bóg delikatnie splata rozdarte nici mojego życia i naprawia mnie.