Moim zdaniem, spośród wszystkich słownych obrazów namalowanych przez Jezusa, tym który najbardziej rodzi pokój ducha pochodzący z poczucia bezpieczeństwa pod czułą troską Boga jest fragment: „A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą.” [Ewangelia wg św. Mateusza 6:28] Widzisz te lilie? Wysokie, wyprostowane, doskonale ukształtowane, pokryte rosą, każda w odpowiedniej odległości od następnej, kołyszące się przy dźwiękach śpiewających ptaków i delikatnej bryzy omiatającej łąkę zalaną porannym słońcem. W taki sposób hodowałbym je gdyby Bóg mnie o to poprosił.
Kompletnie inny widok wisi nad moim biurkiem – okropna plątanina dzikich kwiatów i chwastów, traw, ostów, i Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze, niektóre kwitnące, inne przywiędłe. Zdjęcie to nagroda z długiej, gorącej wędrówki po wiejskich okolicach Teksasu w poszukiwaniu widoku, który pasowałoby do obrazu mentalnego, jaki przyszedł mi na myśl kilka miesięcy wcześniej podczas modlitwy o mój udział w nowym projekcie obejmującym sporą grupę ludzi posiadających swoje specyficzne potrzeby, opnie, aspiracje, dziwactwa i problemy.
Fascynującym elementem tego widoku, kiedy spoglądałem na niego w czasie modlitwy, było to jak szybko potrafił mnie uspakajać. Miałem wrażenie, że Bóg nie tylko wszystko ma pod kontrolę, ale także, że czerpie radość z złożoności i różnorodności, z każdego elementu, miejsca w tym całym miszmaszu. Stwórca rozmiłowany w Swoim dziele. Wszystko wydawało się należeć do Niego. Uświadomienie sobie tego zmieniło wszystko. Moje zdjęcie nazwałem „Boskim Chaosem”. Analizuję go i czerpię z niego ilekroć ogarnia mnie niepokój w związku z jakimś nowym problemem. „Przypatrzcie się kwiatom na polu, jak rosną.”