Dziś wyruszyłem na spacer z dziećmi po okolicach wioski, w której mieszkamy, obszarze obejmującym pola uprawne, zakurzone ścieżki, oraz malutki las. Pogoda była wspaniała, więc była to świetna okazja na to, aby dzieciaki zaczerpnęły świeżego powietrza i poruszały się biegając po okolicy w poszukiwaniu malutkich stworzeń obficie występujących w tej okolicy w okresie wiosny i lata.

Była to także przyjemna przerwa dla mnie samego. Oderwanie się od komputerów, pilnych zadań, obowiązków, spotkań, problemów do rozwiązania, i innych niezliczonych spraw, które zajmują nam większość czasu w ciągu dnia.

Przebywając na łonie natury, czas wydaje się stać w miejscu – przynajmniej do czasu gdy dzieci nie zaczną podekscytowane krzyczeć, „Biedronka!”, lub „Pająk!” Ale nawet to  mi nie przeszkadza, ponieważ zwykle wystarczy mi kilka minut spokoju, aby oczyścić umysł. Kiedy Jezus powiedział, że dopóki nie staniemy się jak dzieci, nie wejdziemy do królestwa niebieskiego, [Patrz Ewangelia wg św. Mateusza 18:3] być może mówił nie tylko o królestwie, lecz także o spokoju i odrobinie nieba jakiego doświadczamy w naszych sercach tu i teraz gdy odkładamy na bok nasze troski, wyciszamy nasze myśli i duszę, i słuchamy głosu Boga mówiącego do nas poprzez swoje dzieło.

Dla dzieci wydaje się być to naturalne. Nie martwią się o pracę, którą trzeba wykonać, ani o rachunki, które trzeba opłacić; są  pełne energii,  podekscytowane życiem, zadowolone z tego, że wielki ojciec kroczy obok nich, pilnuje ich, i utrwala na zdjęciach wszystko co robią. Jakże bardziej to my powinniśmy odczuwać spokój, wiedząc, że  nasz Wielki Ojciec dba o nas  i – czego jestem pewien – też utrwala nasze życie na zdjęciach.