W serii eksperymentów przeprowadzonych kilka lat temu wśród grupy czwronogów, zaobserwowano, że psy na polecenie „podaj łapę” posłusznie wykonywały polecenie bez względu na to czy otrzymywały nagrodę czy też nie. Tak się działo do czasu, kiedy nienagradzane czworonogi zobaczyły innego psa otrzymującego nagrodę za tę samą komendę. W konsekwencji, stopniowo, coraz niechętniej wykonywały komendę, aż w końcu w ogóle przestały na nią reagować. Czworonogi zrozumiały, że zostały niesprawiedliwie potraktowane i swoje niezadowolenie wyraziły poprzez zaprzestanie współpracy z człowiekiem [„Badania dowodzą, że psy rozumieją niesprawiedliwe traktowanie i w konsekwencji okazują swoje niezadowolenie i zazdrość.” (http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=97944783)] Skoro nawet czworonogi rozumieją kiedy są niesprawiedliwie traktowane, jak bardzo my ludzie odczuwamy bycie niesprawiedliwie traktowanym!

Księga Powtórzonego Prawa 25:13-14 przestrzega nas, „Nie będziesz miał w torbie podwójnego ciężarka: cięższego i lżejszego; nie będziesz miał w swoim domu podwójnej efy: większej i mniejszej.” Bóg mówi, „Traktuj innych sprawiedliwie i nie oszukuj.” W słowach tych można dostrzec szerszy aspekt.

Jak często chodzimy z podwójnym ciężarkiem w naszej torbie? Jak często okazujemy życzliwość tym na których nam nie zależy, tym z którymi nie możemy się porozumieć, albo tym, których nie znamy? Jak często okazujemy jednym słabość, a innym obojętność?

Przyjacielowi przekazujemy uśmiech i dobre słowo, a tych których nie znamy traktujemy w sposób chłodny i oziębły.

Pomocną rękę zawsze z ochotą wyciągamy do przyjaciela w potrzebie, a gdy o pomoc prosi ktoś kim się nie przejmujemy nagle jesteśmy zajęci i nie mamy dla niego czasu.

Z przyjemnością pożyczamy a nawet dajemy pieniądze przyjacielowi, a bezdomnego na rogu ulicy staramy się nie zauważyć.

Oczywiście nie zawsze i nie w każdej sytuacji jesteśmy w stanie traktować innych w sposób równy, ale często po prostu padamy ofiarą stronniczości.  Zamiast zadawać sobie pytania typu „Dlaczego miałbym  pomóc temu człowiekowi?”, albo „Dlaczego miałbym okazać życzliwość temu człowiekowi?”, powinniśmy zapytać siebie samego – „Dlaczego nie miałbym tego zrobić?”

Logicznym jest założenie, że ze Swoimi uczniami Jezus miał bliższe relacje niż z innymi ludźmi, ale kiedy prześledzimy Jego życie, zauważymy, że wszystkich –od urzędników państwowych po trędowatych, od przywódców religijnych po zwykłych robotników – traktował z szacunkiem i wyrozumiałością. Co więcej, Jego sprawiedliwość i dobroć sięgała nawet tych, którzy nie traktowali Go dobrze, którzy znieważali Go i kpili z Niego, a nawet tych, którzy zabili Go!

Jeśli chodzi o mnie, z trudem przychodzi mi bycie obiektywną, ponieważ oznacza to, że muszę całkowicie zapomnieć się. W naszej ludzkiej naturze tkwi ciągłe kalkulowanie i rozważanie na temat tego, ile zyskamy z poświęcenia siebie samego. Z natury wykazujemy słabość do tych, którzy najprawdopodobniej odwzajemnią naszą dobrą wolą, przysługę, czy uprzejmość. Kiedy wiemy, że najprawdopodobniej nic nam się nie zwróci, odwracamy się i odchodzimy.

Matka Teresa była osobą, która nigdy nie kalkulowała. Dawała najbiedniejszym z biednych – ludziom, którzy nie mieli nic, co mogliby zaoferować jej w zamian. Współpracowała też z osobami sławnymi i głowami państw. W jej życiu wspaniałe było to, że wszystkich traktowała z jednakowym szacunkiem i miłością. Nie traktowała w lepszy sposób tych, których świat uznawał za „ważniejszych”.

Pewnego dnia zapytała odwiedzającego ją biskupa – „Chciałbyś zobaczyć Jezusa?” I pokazała mu mężycznę leżącego na czarnej pryczy. Człowiek ten był chory i wyniszczony, a jego ciało pokrywało robactwo.

Na oczach zaszokowanego biskupa, Matka Teresa uklękła i objęła ramionami biednego człowieka. Przytuliła go i powiedziała, „Oto On. Czyż nie mówił, że znajdziemy Go najmniejszym człowieku na ziemi? [Źródło: http://www.wright-house.com/religions/christianity/mother-teresa.html] Matka Teresa uważała, że każdy zasługuje na tyle samo miłości, ponieważ w każdym dostrzegała Jezusa.

Jezus powiedział nam wszystko, czego nie uczyniliśmy jednemu z tych najmniejszych, tego i Jemu nie uczyniliśmy [Patrz Ewangelia wg św. Mateusza 25:45]. Rzadko się zadarza, abyśmy wzywani byli do okazywania miłości w tak trudnych warunkach fizycznych w jakich czyniła to Matka Teresa; częściej zmagamy się z nieżyczliwością innych, albo z własnymi uprzedzeniami lub obojętnością. Ale niezależnie od tego jakim wyzwaniom stawiamy czoła,  naszym celem powinna być miłość bezwarunkowa, tak aby Jezus był zadowolony mówiąc „Co uczyniliście innym, Mnie uczyniliście”.